czwartek, 8 stycznia 2015

Powrót po długiej nieobecności. Rogaliki krucho-drożdżowe.

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem powrotu do pisania na blogu, inspiracji jest mnóstwo, pysznego jedzonka również nie brakuje, tylko czasu jakby mniej. Od ostatniego postu wiele się u nas zmieniło, zdążyliśmy się dwa razy przeprowadzić. Z małym dzieckiem to nie lada wyzwanie. Nasz synuś nie jest już niemowlakiem.  Za trzy dni będzie miał 14 miesięcy! W tym miesiącu zaczął chodzić i idzie mu to co raz lepiej. Co do prowadzenia bloga mam postanowienie noworoczne - po pierwsze wrócić do pisania, a po drugie publikować jeden post na tydzień, zobaczymy co z tego wyjdzie... Największym problemem dla mnie  jest zrobienie zdjęć,  bo większość jedzenia znika w mgnieniu oka w ustach moich dwóch fajnych chłopaków.

Dzisiaj po powrocie z pracy postanowiłam zrobić rogaliki, drożdże były więc zagniotłam ciasto,a kiedy wrócił tata i razem z synkiem udali się na poobiednią drzemkę zaczęłam wałkować i zwijać rogaliki:)

Przepis na ok. 60-70 szt (w zależności od wielkości)











Składniki:

  • 50 g drożdży świeżych
  • 30 g cukru
  • 500 g mąki pszennej
  • 1 jajko do ciasta
  • 125 g margaryny (np Palma)
  • 165 g śmietany 18 %

  • 1 opakowanie marmolady różanej/wieloowocowej
  • zamiennie jeśli ktoś woli czekolada lub masa makowa, można też użyć cukierków krówek jeśli ktoś lubi
  • 1 roztrzepane jajko do posmarowania rogalików

Drożdże i cukier połączyć dokładnie w misce (można to zrobić przy użyciu malaksera) dodać resztę składników i zagnieść ciasto. Odstawić do wyrośnięcia na około 30-60 minut.
Następnie odrywać kawałki wielkości pięści i wałkować na okrągły placek o średnicy ok. 22-25 cm. Przy pomocy noża do pizzy podzielić ciasto na 8 części, środek wysmarować jajkiem, żeby lepiej się kleił. na brzegu kładziemy łyżeczkę powideł/czekolady/masy etc i zawijamy do środka. Układamy na blaszce, smarujemy roztrzepanym jajkiem i pieczemy w 180 stopniach do zarumienienia ok 15-20 minut.











Wyszły pyszne, a jakie wyczucie czasu mieli moi chłopcy! Wstali dokładnie wtedy, kiedy wkładałam ostatnią partię do pieca, no i poodpoczywane... :D ale uśmiech na ich twarzach rekompensuje wszystko!
Buziaki i do następnego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz