niedziela, 1 marca 2015

Zupa z czerwonej soczewicy

Dzisiaj otrzymaliśmy wyniki testów alergicznych naszego synka. Jak się okazało jest uczulony na kilka produktów,  na szczęście nie jest to gluten. Jednym z alergenów są pomidory. które akurat Artur bardzo lubi zjadać w zupie pomidorowej i w zupie  z czerwonej soczewicy na którą podam Wam dzisiaj przepis. Szkoda, że będziemy musieli mu ograniczyć spożywanie tego pysznego posiłku.
 Zupa zdrowa, szybka i bardzo sycąca.



Składniki (ok. 4 porcje)

  • 100 g  posiekanej cebuli 
  • 100 g marchewki startej na grubych oczkach
  • 50 g pietruszki i selera startych na grubych oczkach
  • 120 g soczewicy czerwonej
  • 500 ml bulionu warzywnego lub rosołu
  • 1 puszka pomidorów
  • chilli, sól,  pieprz, curry
  • 30 g oleju
Warzywa wrzucamy na rozgrzany olej, dodajemy łyżkę curry i szczyptę chilli i dusimy 5-7 minut. Wrzucamy soczewicę, pogniecione widelcem pomidory razem z sokiem, wlewamy bulion i gotujemy 20 minut od czasu do czasu mieszając.  Doprawiamy solą i pieprzem. Gotowe!

czwartek, 26 lutego 2015

Owocowy tort urodzinowy

Nie jestem zwolenniczką pieczenia wymyślnych ciast, czy tortów, bo pracy przy tym masa, a często zdarza się, że efekt nie jest zbyt zadowalający. Jednak... zdarza się, że po prostu TORT być musi. Tak właśnie było w listopadzie, kiedy to nasza latorośl obchodziła swoje pierwsze urodziny, dodam, że ja w tym samym dniu również mam urodziny. Taki dostałam wspaniały prezent!

Jako, że to pierwsze urodzinki, musiało być wyjątkowo, długo obmyślałam plan i postanowiłam zorganizować marynarskie party, szyłam kotwicę, chorągiewki, robiłam wtykaczki do babeczek, etc. Duuużo roboty, a do tego wymarzyłam sobie piękny marynarski tort.

Tak więc od kuzynki męża wzięłam przepis na tort owocowy, po zobaczeniu go pierwszy raz(przepisu) stwierdziłam, że na 100% mi nie wyjdzie, ale podjęłam wyzwanie. Oczywiście trochę zmodyfikowałam na swoje potrzeby i tak oto przedstawiam Wam (opisany przeze mnie myślę, że dosyć logicznie) przepis na mój pierwszy poważny tort.

Niestety nie posiadam zdjęć wnętrza, bo całość żmudnie obłożyłam masą plastyczną, na którą kiedyś zamieszczę tutaj przepis. Goście byli zachwyceni, więc musicie uwierzyć na słowo, że całość komponowała się i smakowała znakomicie.



TORT OWOCOWY


Ciasto 1

  • 5 białek
  • 15 dag cukru
  • 20 dag orzechów włoskich siekanych,  nie mielonych,  orzechy maja być wyczuwalne
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia


Ubić pianę z białek, dodać cukier, dalej ubijać dodać orzechy zmieszane z mąką i proszkiem. Wyłożyć na blachę, piec 30-40 minut w 180 stopniach.

Ciasto 2

  • 5 białek
  • 15 dag cukru
  • 20 dag wiórek kokosowych
  • 1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
  • 4 łyżeczki soku z cytryny
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia


Ubić pianę, dodać cukier ubijać dalej, jak cukier sie rozpuści mieszamy łyżką z resztą składników. Pieczemy ok 20 minut w 180 stopniach


 Ciasto 3

  • 4 jajka
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1/2 szklanki mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia


Ubić białka na sztywno, dodać cukier, dalej ubijać, dodawać po jednym żółtku, na końcu mąkę przesianą z proszkiem,  mieszamy łyżką. Pieczemy około 30 minut w 180 stopniach

Ciasto 4

  • 4 jajka
  • 4 łyżki cukru
  • 2 łyżki mąki
  • 2 płaskie łyżki kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia


Postępujemy jak w przepisie na ciasto 3


Krem:

Dodatki:
  • 2 kostki masła,
  • 1 kostka margaryny
  • 1 puszka brzoskwiń (kroimy w malutką kosteczkę i odstawiamy do dokładnego odsączenia)
  • 1 puszka ananasa postępujemy jak w przypadku brzoskwiń
  • 1 słoik drylowanych wiśni, kroimy na połówki,  odstawiamy do odsączenia
  • Kostka gorzkiej czekolady pokrojona drobniutko

budyń:
  • 10 żółtek (pozostałych z ciast 1 i 2)
  • 1 litr mleka
  • 2 cukry wanilinowe
  • 15 łyżek cukru
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej


Pół litra mleka zagotować z cukrem kryształem i cukrem wanilinowym, w pozostałym mleku roztrzepać najlepiej blenderem pozostałe składniki, tj. mąki i żółtka, wlać roztrzepane składniki do gotującego mleka i ugotować budyń,  odstawić do całkowitego ostygnięcia.

Kiedy budyń wystygnie, ucieramy 2 kostki masła i 1 kostkę margaryny,  a następnie dodajemy po łyżce budyniu i ucieramy, wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej. Masę dzielimy na 3 części. Do jednej z nich dodajemy posiekaną czekoladę.

Przełożenie tortu

Ciasto 3-biszkoptowe
Połowa pierwszej masy
Odsączone, pokrojone brzoskwinie
Druga połowa masy
Ciasto 1-orzechowe
Połowa masy z czekoladą
Wiśnie
Druga połowa masy z czekoladą
Ciasto 4-kakaowe
Polowa masy trzeciej
Ananasy
Druga połowa masy
Ciasto 2-kokosowe


WSKAZÓWKI

  • Za tort najlepiej się zabrać dwa dni przed imprezą. Ja na spokojnie piekę blaty, robię budyń, odsączam owoce i zostawiam na noc, żeby wszystko osiągnęło temperaturę pokojową. Następnego dnia ucieram krem i przekładam tort, wkładam do lodówki na noc, żeby masa dobrze stężała i wszystkie smaki sobą przeszły.
  • W przepisie używałam jajek rozmiar L i ciasta wystarczyło na dwa blaty 22cm i 16 cm (tort piętrowy)
  • z masy można zrobić 4 części i jedną z nich obłożyć gotowy tort
  • u mnie czas pieczenia blatów był sporo krótszy ponieważ ciasto podzieliłam na dwie części i nie było ono zbyt grube. Najlepiej je pilnować i sprawdzać patyczkiem. 
  • jeśli chcecie obłożyć tort masą cukrową, to należy go obłożyć w całości masą maślaną.

Tort bez masy lukrowej ważył coś koło 5 kg, z masą  ponad 6,5 kg. Wystarczyło go na dwie imprezki urodzinowe i jeszcze zostało. Nawet nie chcę sobie wyobrażać ile musiałabym zapłacić za niego w cukierni;) 
W wykonanie go włożyłam masę pracy i jeszcze więcej serca, pewnie dlatego wyszedł taaaaki pyszny:)


Jeśli ktoś podejmie się wyzwania, to trzymam mocno kciuki :)





niedziela, 22 lutego 2015

Szybka "Szarlotka"

Każdy z Was, był z pewnością kiedyś w takiej sytuacji: goście zapowiadają się z godzinnym wyprzedzeniem... W domu nie ma nic, czym można by ich poczęstować. Mamy czas na szybkie zakupy i tu ja zawsze mam problem, nie chcę gościć znajomych jedynie kupnymi ciastkami, zawsze chciałabym mieć coś home made. Z pomocą przychodzą szybkie, proste przepisy, które zawsze się udają. Dzisiaj rozpocznę nowy cykl: Szybkie przekąski. Jako pierwszy pojawi się deser, który nazywany jest crumble, czyli owoce pod kruszonką. Jeśli użyjemy samych jabłek, będzie to smakowało całkiem jak szarlotka:) stąd tytuł posta.

Składniki dla 4 osób:
  • 5-6 jabłek (mogą być inne owoce np. mix owoców leśnych, mix owoców egzotycznych, albo po prostu to co macie w domu, ja w swoim przepisie użyłam 3 jabłka, banana i  połówki brzoskwiń z puszki)
  • troszkę cynamonu
  • łyżeczka cukru waniliowego


Na kruszonkę:
  • 5-6 łyżek mąki pszennej
  • 2,5 łyżki cukru pudru
  • 3 łyżki masła


Owoce


obieramy, kroimy na kawałki, posypujemy cynamonem i cukrem. (Jeśli mamy same jabłka, to można wszystko pomieszać) Wykładamy całość do naczynia żaroodpornego i posypujemy kruszonką. (mąka, cukier, masło łączymy palcami do powstania grudek wielkości groszku cukrowego)

Zapiekamy w 180 stopniach ok 20 minut, do zarumienienia się. Podajemy ciepłe z lodami. 

Można również przygotować pojedyncze porcje dla każdego gościa w małych kokilkach.

Szybki, prosty i niedrogi deser, który znika w mgnieniu oka, polecam i smacznego!

Domowe hamburgery

Jak prawie każdemu, tak i nam, zdarza się czasami zjeść na mieście coś z fast foodów, kebab, hamburger, hot dog. Powszechnie wiadomo, że zdrowe to nie jest, ale tak super smakuje.... że trudno się czasem oprzeć pokusie. Jako, że mam teraz urlop, postanowiłam sama zrobić w domu hamburgery, w sumie to nawet cheesburgery, bo z dodatkiem sera żółtego. O ile z mięsem nie byłoby dla większości problemu, to jednak bułki hamburgerowe stanowią już większe wyzwanie.
Poniżej zamieszczam przepis na ok 10 średniej wielkości hamburgerów




Bułki:
  • 450 g mąki pszennej
  • 20 g drożdży świeżych
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 60 ml ciepłej wody
  • 250 ml ciepłego mleka
  • 1 łyżka oleju 
  • 1 łyżka bardzo miękkiego masła
  • do posmarowania bułek: kilka łyżek mleka 
  • sezam do posypania

Jeżeli posiadacie mikser z hakiem do wyrabiania ciasta, to zadanie jest proste. Wrzucamy wszystkie składniki i wyrabiamy na jednolitą masę. Jeśli nie jesteście szczęśliwymi posiadaczami, to czeka Was żmudne wyrabianie ciasta rękami:) Plus jest taki, że nie trzeba robić rozczynu, wrzucamy wszystko w podanej kolejności do miski i wyrabiamy. Pozostawiamy do wyrośnięcia (musi podwoić objętość) ok 30-40 min. Ja stawiam miskę na drzwiczkach od piekarnika ustawionego na 50 stopni i fajnie, szybko wyrasta. Następnie wyciągamy ciasto z miski, pozbywamy się gazów, a następnie "wałkujemy" ciasto dłońmi, tak, żeby miało ok 2-3 cm grubości i wykrawamy bułki szklanką. Wtedy będą wyglądać dokładnie jak te sklepowe. Układamy bułeczki w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawiamy do wyrośnięcia na ok 30 minut. Po wyrośnięciu smarujemy bułki mlekiem, posypujemy sezamem i znów smarujemy mlekiem, aby sezam nie odpadał od bułki. Pieczemy w 170 stopniach o 20-25 minut do lekkiego zrumienienia. 

Mięso:

  • 500-700 g wołowiny (my mieliśmy niestety wieprzowinę, ale też dobrze smakowały)
  • 1 mała cebula (u nas czerwona)
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka chilli
  • kilka nasionek kminu rzymskiego
  • kilka ziarenek kolendry
  • 2 łyżeczki musztardy (u nas sarepska)
  • 2 łyżki ketchupu
  • pieprz i sól
Bardzo ważne jest, żeby mięso nie było zbyt tłuste, prawdziwe hamburgery robimy z wołowiny, my tym razem niestety mieliśmy wieprzowinę. Mięso mielimy, chyba, że jest już zmielone. Cebulę bardzo drobniuteńko szatkujemy, czosnek wyciskamy. Najważniejsze w całości są chilli, kmin i kolendra, ale trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Kmin i kolendra mają bardzo intensywne aromaty, no i nie pomylcie kminu rzymskiego z kminkiem, bo to całkiem co innego. Tak więc przyprawy dokładnie zgniatamy w miseczce, wsypujemy je do mięsa, dodajemy cebulkę, czosnek, musztardę, ketchup, pieprz i sól. Nie żałujcie pieprzu i soli, żeby mięsko nie było zbyt mdłe. Dokładnie mieszamy kilka - kilkanaście minut, żeby masa była dobrze wyrobiona. Formujemy kotlety, troszkę większe niż bułka, bo kurczy się podczas smażenia. Smażymy na patelni grillowej, grillu, albo tak jak ja pieczemy w piekarniku na górnej półce (każdy chyba ma w piekarniku taki wkład metalowy jak do grilla) pamiętajcie wtedy, żeby pod spód wyłożyć drugą blachę z folią aluminiową, bo z mięsa będzie kapała woda i tłuszcz. Ja pod koniec pieczenia położyłam na mięsku plasterki żółtego sera i poczekałam, aż się roztopi.

Sos zrobiłam z 3 łyżek majonezu, 2 łyżek ketchupu i 2 łyżeczek musztardy, był pyyszny!


Teraz najlepsze!

Składamy hamburgery. Bułki przekrawam, obie smaruję po wewnętrznej stronie sosem i wykładam sałatę lodową, mięso, pomidora, ogórka konserwowego, krążki czerwonej cebuli i ponownie bułkę. Można dodać dowolne ulubione dodatki i sosy. 

Powodzenia w eksperymentowaniu:)

niedziela, 25 stycznia 2015

Chlebek bezglutenowy - gryczano - kukurydziano - ryżowy z pestkami dyni, słonecznikiem i siemieniem lnianym.

Co prawda zaczął się już czwarty tydzień roku, a u mnie dopiero trzeci przepis, ale obiecuję wszystko nadrobić. Zatrzymał mnie natłok obowiązków w pracy (koniec semestru to armagedon). Na szczęście spotkanie klasyfikacyjne Rady Pedagogicznej, spotkanie z rodzicami i zabawa karnawałowa już za nami, więc mogę złapać oddech.

Dzisiaj przepis na chleb, który całej mojej rodzince bardzo przypadł do gustu i jest najszęstszym bezglutenowym wypiekiem u nas w domu. Przepis modyfikowany kilkakrotnie, wychodzi za każdym razem:)


Przepis na blachę keksówkę o wymiarach 26x12 cm


  • 150 g mąki gryczanej (z kaszy gryczanej niepalonej)
  • 150 g mąki kukurydzianej
  • 150 g mąki ryżowej (u mnie pół na pół z ryżu białego i brązowego)
  • opakowanie 7 g drożdży instant (ja robiłam także na zwykłych drożdżach, wtedy 50 g czyli pół kostki)
  • płaska łyżka cukru
  • niepełna łyżka soli
  • po garści siemienia, słonecznika i dyni
  • ok. 500 ml lekko ciepłej wody


Jeśli robimy chleb na drożdżach instant to wszystkie mąki mieszamy ze sobą, dodajemy sól, cukier i ziarna. Następnie wlewamy ok 400 ml wody, mieszamy całość łyżką i dolewamy wodę, aby uzyskać ciasto o konsystencji bardzo gęstej śmietany. Próbowałam już różnych kombinacji i za każdym razem chleb wyszedł. 
Jeśli robimy chleb na zwykłych drożdżach, to drożdże rozpuszczamy w małej ilości ciepłej wody, dodajemy cukier i czekamy aż zaczną pracować. Dalej postępujemy tak samo.
Wykładamy ciasto do keksówki wyłożonej papierem i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. W zależności od temperatury w mieszkaniu 30-60 minut. Nagrzewamy piekarnik do 220 stopni i pieczemy chlebek 45-50 minut. Ja piekę na drugiej półeczce od dołu, po 15 minutach przykrywam chlebek folią aluminiową, żeby wierzch nie spiekł się za bardzo. Po 45 minutach wyciągam chleb z foremki, odklejam papier i sprawdzam, czy po stuknięciu w spód chleb wydaje głuchy odgłos. Jeśli nie, to wkładamy go już bez formy na 5-10 minut do piekarnika.

Studzimy na kratce, po wystudzeniu dla zachowania dłuższej świeżości zawijam w czystą, bawełnianą ścierkę. Taki chlebek piekę już praktycznie codziennie od dwóch tygodni, jest dużo bardziej syty niż klasyczne chleby pszenno-żytnie.

Polecam spróbować jakiejś odmiany:)

A niebawem przepis na kukurydziany chlebek z suszonymi pomidorami!

środa, 14 stycznia 2015

Chleb bezglutenowy - gryczano-ryżowo-amarantusowy


Od dłuższego czasu na ciele naszego małego chłopczyka pojawiają się czerwone plamy. Jeszcze do niedawna były nieswędzące, jednak parę tygodni temu to się zmieniło. Byliśmy u kilku lekarzy, każdy z nich stawiał inną diagnozę. Jedni stwierdzali atopowe zapalenie skóry, inni ewidentnie je wykluczali, bo to z pewnością alergia. Alergie ciężko zdiagnozować u tak małego dziecka, bo testy alergiczne miarodajne są dopiero po trzecim roku życia. Metodą obserwacji doszliśmy do wniosku, że nasz synek najpewniej jest uczulony na maliny, odstawiliśmy i pomogło, niestety na chwilę. Postanowiliśmy więc spróbować odstawienie glutenu, który do najzdrowszych nie należy, a spożywany jest w coraz większych ilościach, nie tylko w chlebie, ale i makaronie, kaszach, parówkach i wielu, wielu innych produktach. Z potrzeby powstał właśnie poniższy chlebek, na który przepis znalazłam na blogu Olga Smile.

Poniżej podaję przepis i efekty mojej pracy.


Składniki (na blaszkę 30x11 cm):

• 1,5 szklanki mąki gryczanej
• 1,5 szklanki mąki ryżowej
• ½ szklanki mąki z amarantusa
• 2/3 szklanki mąki ziemniaczanej
• około 500-550 ml wody
• 3 łyżki zmielonego siemienia lnianego
• 30 g świeżych drożdży
• 2 łyżeczki cukru
• 1 łyżeczka soli (proponuję więcej, bo wychodzi strasznie mdły)
• 2 łyżki oleju

Przygotowanie:
1. Zmielone siemię lniane zalać 200 ml wrzątku. Zaparzyć i rozmieszać blenderem.
2. Wsypać do miski wyspać wszystkie składniki sypkie i wymieszać. Dodać składniki mokre: siemię, wodę, olej, drożdże i wymieszać mikserem. Masa powinna mieć konsystencję budyniu. Jeśli jest zbyt gęsta należy dodać jeszcze wody.
3. Ciasto przełożyć do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką formy do pieczenia (ciasto nie powinno przekraczać połowy wysokości formy, gdyż sporo wyrasta). Powierzchnię wygładzić mokrą dłonią. Pozostawić pod przykryciem do wyrośnięcia na 30 minut (ciasto podwoi objętość) Chleb wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i piec 50 minut. Wystudzić na kratce.

Chleb jest wilgotny i zbity w środku, ma charakterystyczny posmak, dla osób przyzwyczajonych do pszenno-żytnich wypieków może być co najmniej dziwny.

Najważniejsze dla mnie było to, że naszemu Arturkowi posmakował i mały głodomorek zajadał się nim ze smakiem. Ja byłam w stanie zjeść go z serem fetą i pomidorem, sam jakoś niezbyt mi smakował:)
Kolejne testy bezglutenowego pieczywa już wkrótce.
Pozdrawiamy bezglutenowo:)

czwartek, 8 stycznia 2015

Powrót po długiej nieobecności. Rogaliki krucho-drożdżowe.

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem powrotu do pisania na blogu, inspiracji jest mnóstwo, pysznego jedzonka również nie brakuje, tylko czasu jakby mniej. Od ostatniego postu wiele się u nas zmieniło, zdążyliśmy się dwa razy przeprowadzić. Z małym dzieckiem to nie lada wyzwanie. Nasz synuś nie jest już niemowlakiem.  Za trzy dni będzie miał 14 miesięcy! W tym miesiącu zaczął chodzić i idzie mu to co raz lepiej. Co do prowadzenia bloga mam postanowienie noworoczne - po pierwsze wrócić do pisania, a po drugie publikować jeden post na tydzień, zobaczymy co z tego wyjdzie... Największym problemem dla mnie  jest zrobienie zdjęć,  bo większość jedzenia znika w mgnieniu oka w ustach moich dwóch fajnych chłopaków.

Dzisiaj po powrocie z pracy postanowiłam zrobić rogaliki, drożdże były więc zagniotłam ciasto,a kiedy wrócił tata i razem z synkiem udali się na poobiednią drzemkę zaczęłam wałkować i zwijać rogaliki:)

Przepis na ok. 60-70 szt (w zależności od wielkości)











Składniki:

  • 50 g drożdży świeżych
  • 30 g cukru
  • 500 g mąki pszennej
  • 1 jajko do ciasta
  • 125 g margaryny (np Palma)
  • 165 g śmietany 18 %

  • 1 opakowanie marmolady różanej/wieloowocowej
  • zamiennie jeśli ktoś woli czekolada lub masa makowa, można też użyć cukierków krówek jeśli ktoś lubi
  • 1 roztrzepane jajko do posmarowania rogalików

Drożdże i cukier połączyć dokładnie w misce (można to zrobić przy użyciu malaksera) dodać resztę składników i zagnieść ciasto. Odstawić do wyrośnięcia na około 30-60 minut.
Następnie odrywać kawałki wielkości pięści i wałkować na okrągły placek o średnicy ok. 22-25 cm. Przy pomocy noża do pizzy podzielić ciasto na 8 części, środek wysmarować jajkiem, żeby lepiej się kleił. na brzegu kładziemy łyżeczkę powideł/czekolady/masy etc i zawijamy do środka. Układamy na blaszce, smarujemy roztrzepanym jajkiem i pieczemy w 180 stopniach do zarumienienia ok 15-20 minut.











Wyszły pyszne, a jakie wyczucie czasu mieli moi chłopcy! Wstali dokładnie wtedy, kiedy wkładałam ostatnią partię do pieca, no i poodpoczywane... :D ale uśmiech na ich twarzach rekompensuje wszystko!
Buziaki i do następnego!